mało brakowało abym się wybrał z fr.org ale zaplanowali wypad zbyt późno w sobotę i za wcześnie w niedziele:) wstałem przed 11, po 12 już na trasie, na początek osada Sereczyn szybki przegląd cen w barze i ewakuacja do Zofiówki na piwo. Posiliwszy się z miejscowym elementem pijącym "tylko żubr i krupniczek"( pozdrawiam:D) jadę w stronę Rzgowa, kręcąc się asfaltem wjeżdzam do Łodzi od strony wiskitna szybka decyzja - do Łagiewnik, wody dawno nie miałem bo wziąłem bidon półlitrowy:P Klucząc nieco docieram do baru Parulskiego gdzie znowu ciepłe piwo- lodówka bez drzwi!!!! skandal, udaję się czym prędzej do domu i tam już piję ostatnie 0.5 tym razem schłodzone jak należy:)

po porannym pływaniu i WFie w czwartek słabo było z mocą..pomogła wizyta w barze ale nie do końca bo piwo raczej ciepławe:>

no kurwa:)

konkret ekipa się po zimie odkryła, jeden kolega 100+ kilo, drugi biega maratony....

Jest z kim pojechać i pogadać a jak trzeba to postój na piwo zawsze się zrobi:)

pogoda piękna, trasa ładna, człowiek wrócił zmęczony i zadowolony

można? można !!

rower miło płynie.....ale w lesie jeszcze błoto, i bar nieczynny:> Pietryna wygląda jak koszmar, 3 odcinki zakaz ruchu rowerów i ponoć ch**je ze straży miejskiej wlepiają mandaty za wjazd ale tylko na jednym odcinku pracowała wczoraj ekipa...kiedy skończą kto to wie... Nie będę mówić "ehh Polska.." nie dlatego że ktoś się o to doczepi, bo mi to zwisa po prostu brak mi sił na narzekanie

...z jazdy